Zawodnik po przeszczepieniu wątroby wystartuje w Enea IRONMAN Gdynia!

Znamy kolejnego, wyjątkowego uczestnika debiutanckich zawodów na pełnym dystansie Enea IRONMAN Gdynia. Swój start potwierdził Grzegorz Perzyński, który otarł się o śmierć, jest po przeszczepieniu wątroby i pokazuje, że osoby po transplantacji mogą mierzyć się z triathlonowym wyzwaniem IRONMAN.

„Anything is possible” – to hasło, które przyświeca wszystkim uczestnikom legendarnych zawodów IRONMAN. Zawodnicy, którzy decydują się pokonać 3,8 km pływania, 180 km na rowerze oraz przebiec 42,2 km pokazują ogromną determinację do przełamywania własnych słabości i ograniczeń. Nie uznają wymówek, wyznaczają sobie cel i udowadniają, że wszystko jest możliwe. Taką postacią, bez wątpienia, jest Grzegorz Perzyński, którego rodzina, 19 lat temu usłyszała, że lada dzień umrze, a teraz przygotowuje się do startu w Enea IRONMAN Gdynia!

Grzegorz Perzyński od najmłodszych lat był zdrowym, aktywnym człowiekiem. Pasja do sportu rozpoczęła się od karate, potem była bardzo udana przygoda z piłką nożną, która zaowocowała nawet powołaniem do szerokiej reprezentacji Polski w kategorii juniorów. W wieku 17 lat odkrył triathlon i sam rozpoczął łączyć treningi pływackie, kolarskie oraz biegowe. W 2002 roku Grzegorz funkcjonował na pełnych obrotach, pracował, trenował – cieszył się życiem.

W pewnym momencie zauważyłem bardzo duży i szybki spadek masy ciała – wspomina Grzegorz Perzyński. – Nie miałem apetytu, a wręcz czułem wstręt do jedzenia. Zacząłem opadać z sił. Na podstawie przeprowadzonych badań lekarz zdiagnozował wirusowe zapalenie wątroby. Choroba szybko postępowała i jedynym ratunkiem był przeszczep. W oczekiwaniu na dawcę moja mama usłyszała od lekarza, że moje niektóre parametry życiowe są już niemierzalne i pozostały mi już tylko godziny życia. Niemal w ostatniej chwili znalazł się dawca. Jeszcze w trakcie operacji był duży problem z krzepliwością krwi, sporo litrów lekarze musieli mi przetoczyć, ale na szczęście wszystko się udało, również, a może i przede wszystkim, dzięki niesamowitej determinacji i mentalnej walce o przetrwanie, jak zaznaczyli sami lekarze – mówi przyszły uczestnik Enea IRONMAN Gdynia.

Rehabilitacja i powrót do normalnego życia również zakończyły się sukcesem, dzięki ciężkiej pracy i kolejny raz, ogromnej determinacji. Jednocześnie nasz bohater nie porzucił marzeń o starcie w zawodach triathlonowych. W 2012 roku, czyli 10 lat po przeszczepie wątroby zdecydował się na debiut na dystansie tzw. ćwiartki, a już rok później ukończył „połówkę” legendarnego IRONMAN w Gdyni.

Po moim pierwszym starcie emocje były ogromne – przyznaje Grzegorz Perzyński. – Na mecie nie mogłem powstrzymać łez. Przed oczami stanęły mi obrazy mojej walki o przeżycie. W moich startach nie chodziło o jakiś wynik, czas czy miejsce. Aż takim szaleńcem nie jestem. Zależało mi po prostu, by ukończyć zawody. Kluczem do sukcesu jest racjonalne podejście do takich wyzwań z punktu widzenia doświadczeń zdrowotnych, stopniowe dawkowanie obciążeń, czyli przygotowanie organizmu do pewnego wysiłku i odpowiednie nastawienie mentalne. Oczywiście nie ma tu mowy o jakimś wyczynie, jest to raczej rekreacyjny udział, z czystej pasji do sportu w zakresie swoich możliwości – podkreśla triathlonista.

W następnych latach Grzegorz realizował swoją triathlonową pasję i brał udział w kolejnych zawodach. W sumie na swoim koncie ma już osiem triathlonów na dystansie 1/4 oraz dwie „połówki” IRONMAN. Teraz przyszedł więc czas na kolejne wyzwanie. Zapadła decyzja, by zmierzyć się z legendarnym, pełnym dystansem podczas pierwszej edycji tego typu zawodów w Polsce. W trakcie Enea IRONMAN Gdynia już 8 sierpnia.

Moje wyniki badań są wręcz „książkowe” – zapewnia Grzegorz Perzyński. – Zanim zdecydowałem się na udział w Enea IRONMAN Gdynia konsultowałem się naturalnie z kilkoma lekarzami, włącznie z kardiologiem, który po obejrzeniu wyników EKG oraz echa serca dał zielone światło. Lekarze twierdzili oczywiście, że muszę się odpowiednio przygotować i nie nastawiać na rywalizację, ale zachować umiar. Pod kątem tych konkretnie zawodów przygotowuję się od połowy lutego. Na początku było 6 jednostek treningowych tygodniowo a po miesięcznej adaptacji zwiększyliśmy do 10 co, jak na amatora prowadzącego Fundację i jednocześnie normalnie pracującego jest niemałym wyzwaniem logistycznym, jak i organizacyjnym. Ale sam tego chciałem i czasem ciężko mi uwierzyć, że jestem tu, gdzie jestem, bo jeszcze niedawno mogłem tylko o tym pomarzyć. Z tego miejsca chciałbym ogromnie podziękować Robertowi Karasiowi oraz jego ekipie z IM INSPIRATION, którym, jak stwierdzili, "otworzyłem serca" swoją historią opisaną w liście z prośbą o przyłączenie się do akcji promowania polskiej transplantologii poprzez moje starty w zawodach. Robert bez wahania uruchomił kilka ważnych kontaktów ale przede wszystkim wsparł moje przygotowania do startów poprzez genialną aplikację treningową, którą wszystkim szczerze polecam! Specjalne podziękowania należą się również Piotrowi Filipczukowi, właścicielowi Szkoły Pływania Pływak w Gdańsku, bez którego realizacja treningów pływackich, włącznie z ogromnym komfortem w kontekście pandemicznym, byłaby niemożliwa! – mówi zawodnik.

Starty w zawodach triathlonowych to dla Grzegorza Perzyńskiego jeden z elementów kampanii, której nadrzędnym celem jest poprawa fatalnej sytuacji polskiej transplantologii. Służyć ma temu założona przez niego „Fundacja Transplantacja LIVERstrong”, która, już po kilku miesiącach swojej działalności wzięła udział w posiedzeniach Komisji Zdrowia w Sejmie oraz Zespołu ds. Transplantacji w Senacie i w głównej mierze przyczyniła się do zmiany decyzji Rządu, przesuwając pacjentów po transplantacji, ale także m.in. onkologicznych, do wcześniejszego szczepienia przeciw Covid-19.

Wielu ludzi umiera zupełnie niepotrzebnie, tylko dlatego, że brakuje powszechnej świadomości o możliwości oddania swoich organów po śmierci ale także, w niektórych przypadkach, bezpiecznego podzielenia się nimi za życia, by móc uratować życie innych! – alarmuje Grzegorz Perzyński. – Bez tego, transplantologia po prostu nie istnieje. Mamy światowej klasy fachowców, sprawdzone procedury operacyjne, znakomity sprzęt, włącznie ze środkami finansowymi, ale to wszystko nic nie znaczy, jeśli nie mamy organu do przeszczepienia, jeśli nie ma powszechnej i świadomej akceptacji społecznej! Żyję tylko i wyłącznie dzięki mojemu dawcy i wspaniałej robocie lekarzy. Wielu ludzi niestety nie ma takiego szczęścia jak ja, i nie doczekuje tego daru drugiego życia. Wiele rzeczy jest więc jeszcze do zrobienia, a ponieważ czuję się znakomicie, chciałbym to wykorzystać, angażując się w różne projekty, nawet te bardzo śmiałe i brawurowe, jak mój udział w IRONMAN. Jest to też kwestia poczucia spłaty swoistego długu wobec społeczeństwa, a przede wszystkim wobec mojego dawcy i jego rodziny. Niestety pandemia jeszcze bardziej uderzyła w kwestie donacji, czyli dawstwa organów, co znaczy, że mamy do czynienia z dramatycznym spadkiem liczby organów i dawców, a jednocześnie rośnie liczba oczekujących na przeszczep. Potrzeba śmiałych i zdecydowanych działań! – zaznacza założyciel „Fundacji Transplantacja LIVERstrong”.

Grzegorza Perzyńskiego będzie można zobaczyć już 8 sierpnia na starcie zawodów Enea IRONMAN Gdynia, ale triathlonista planuje też udział 5 września w zawodach Citi Handlowy 5150 Warsaw.

Rejestracja do wszystkich imprez IRONMAN w Polsce odbywa się na platformie SlotMarket.pl. Więcej informacji można znaleźć na: www.ironmangdynia.pl.

Organizatorem wydarzenia jest agencja marketingu sportowego Sport Evolution.